Start
images/newsy/sp4/slajd/jubileusz1.gif

„Wyobraźnia literacka jest jedynie szczególnym rozwinięciem 
sprawności o wiele ogólniejszej, nieodłącznej
od samego działania świadomości”
Jean Starobinski 

Czy zastanawiałeś/aś się kiedyś jak wyglądałaby Twoja egzystencja w fikcyjnym świecie jednego z bohaterów z lektury szkolnej? Nasi uczniowie puścili wodze fantazji i opisali uczucia oraz refleksje z perspektywy swoich ulubieńców z książek omawianych na lekcjach języka polskiego. Uczestnicy konkursu „Wyobraźnia pisarska bez granic” stworzyli utwory  liryczne (wiersze) oraz epickie (kartki z dziennika) na temat przeżyć różnorodnych postaci z lektur szkolnych, np. Bilba Bagginsa, Ani Shirley, Stasia Tarkowskiego czy Ernesta Nemeczka. Oczywiście to tylko kilku przytoczonych bohaterów z kanonu lektur szkolnych, których losy stały się inspiracją dla naszych podopiecznych. Warto zwrócić uwagę, że uczniowie wykazali się sporą kreatywnością, a nadesłanym pracom należy się uznanie ze względu na inwencję twórczą i ciekawe rozwiązania artystyczne oraz językowe. Cieszymy się z prac naszych wychowanków, ponieważ zdajemy sobie sprawę z ważnej roli, jaką odgrywa rozwijanie wyobraźni twórczej na lekcjach języka polskiego. 

Organizatorami konkursu były p. Monika Okońska i p. Weronika Winiarska.

Jury w składzie: p. Monika Okońska, p. Monika Wójcik i p. Weronika Winiarska nagrodziło i wyróżniło prace następujących uczniów:

I Kategoria: uczniowie klas IV-V 

I miejsce: Hanna Matuszewska, klasa V A

II miejsce: Maja Szewczak, klasa IV B

III miejsce: Julia Kotuła, klasa V D

Wyróżnienie: Filip Pietrzak, klasa V D

 

II Kategoria: uczniowie klas VI-VIII 

I miejsce za utwór liryczny: Nikola Klecha, klasa VI D

I miejsce za utwór epicki: Mikołaj Mróz, klasa VI B

II miejsce: Zuzanna Wójtowicz, klasa VII A

III miejsce: Justyna Szot, klasa VI A

Wyróżnienie: Julia Królikowska, klasa VII A

 

I Kategoria: uczniowie klas IV-V 

I miejsce: Hanna Matuszewska, kl. V A 

środa, 29 kwietnia

            

              Od dzisiaj postanowiłem prowadzić dziennik. Mój kalendarzyk terminowy, z suchymi faktami, przestał mi wystarczać. Ja, pięćdziesięcioletni hobbit, Bilbo Baggins, postanowiłem przelać swoje uczucia na papier.

              Dotychczas żyłem sobie spokojnie w mojej obszernej, wygodnej i komfortowej norze. Sąsiedzi szanowali mnie, ponieważ byłem bardzo przewidywalny, nie lubiłem przygód, niespodzianek oraz nie zadawałem pytań. 

              Dzisiaj moje życie radykalnie się zmieniło za sprawą pewnego czarodzieja. Okazało się, że jest to słynny Gandalf, o którym krążyły niezwykłe historie. Zaproponował mi przeżycie niesamowitej wyprawy. Przeraziłem się i krzyczałem, że nie nie życzę sobie żadnych przygód. Zreflektowałem się, przecież jestem gościnny, zaprosiłem go więc na herbatę. Gość jednak odszedł.

 

czwartek, 30 kwietnia

 

             Dzisiejszy dzień wystawił moją gościnność na próbę. W moim domu znalazło się aż trzynastu nieproszonych gości - krasnoludów. Zaczęli domagać się różnych przysmaków, herbaty, piwa i wina. Targały mną sprzeczne uczucia, byłem wręcz wstrząśnięty. Kiedy pojawił się Gandalf, nadal byłem w złym humorze. Czara goryczy się przelała. Towarzystwo zaproponowało mi niesamowicie długą wyprawę w funkcji profesjonalnego włamywacza. Wyjazd miał nastąpić jutro. 

piątek, 1 maja

 

            Obudziłem się późno. To Gandalf dobijał się do drzwi i niezwłocznie kazał mi udać się w pogoń za krasnoludami. Z początku podróż na kucach była przyjemna. Po południu zaczęło padać a towarzyszom w złym humorze odechciało się rozmów. Zatęskniłem za moją norą. Odechciało mi się przygód. Co mnie czeka..? 

 

 II miejsce: Maja Szewczak, klasa IV B

Choć niewiele miała lat,

 w czasie wojny ruszyła w świat.

 Starą szafę zobaczyła

 i tym sposobem Narnię odkryła.

 Śnieg lekko opadał z góry, 

a na niebie były śnieżne chmury.

 Rodzeństwo wierzyć jej nie chciało,

 lecz później coś ich przekonało.

 Razem z nimi przeżyła

 w Narnii wielkie przygody.

 Poznała: Tumnusa, bobry, lwa

 i Czarownicy złe strony.

 Razem walczyli o dobro tego kraju, 

choć zawsze ktoś ukrywał się

 gdzieś na jego skraju.

 Dziewczynka była mądra,

 wrażliwa i potężna,

 dlatego gdy została

 mianowana na królową,

 dostała przydomek ,,Łucja Mężna” .

 

III miejsca: Julia Kotuła, klasa V D

31.02.1946r.

Jak codziennie rano, obudził mnie dzwonek szpaka Mateusza. Od razu wstaliśmy z łóżka, poszliśmy pod deszczowe drzewo i umyliśmy się. Mieliśmy schodzić na śniadanie, ale spotkaliśmy Pana Kleksa-ten poranek był z nim dużo ciekawszy. Bardzo szanuję tego człowieka, ponieważ nauczył mnie wielu rzeczy m.in. jak być zaradnym. Przy nim czułem się ważny i potrzebny. Pan Kleks nie był typowym nauczycielem. On był wyjątkowy! Przez niego popatrzyłem na świat inaczej, tak jakby dał mi kolorowe okulary do patrzenia na życie. Wcześniej codzienność była rutyną, a teraz najprostsze czynności stały się bajeczne. Ostatnio zanieśliśmy Panu Kleksowi lusterka z naszymi snami. Ktoś się w końcu zainteresował tym, co jest we mnie. Zostałem doceniony. Pan Kleks poprosił mnie, żebym był jego pomocnikiem. Powiedział mi, abym przyszedł do jego laboratorium i pomógł mu wybrać smak deseru. Nigdy nie sądziłem, że mi się to uda, ponieważ miałem etykietę niezdary. Myślę, że nikt nie rodzi się zły. Akademia odmieniła moje życie, ponieważ ludzie których tutaj spotkałem, sprawili, że czuję się ważny. Pierwszy raz pomyślałem o sobie dobrze, bo ludzie zauważyli moje skryte talenty. Pan Kleks sprawił, że chciałem odkrywać samego siebie. Tak naprawdę noszę w sobie wiele tajemnic. Myślę, że moi koledzy mają podobnie. Jaki to skarb mieć przy sobie ludzi, którzy wychodzą poza schematy. To najlepsze chwile mojego życia. Były wzloty i upadki, ale zawsze odczuwałem szczęście. Nie żałuję ani minuty tutaj spędzonej, ponieważ inni mnie akceptowali. Chciałbym, aby każdy znalazł miejsce dla siebie, w którym będzie czuł się doceniony. To bardzo ważne, aby przebywać wśród dobrych ludzi.

Wyróżnienie: Filip Pietrzak, klasa V D

Piątek, 18 lutego

Jestem Mikołajek wraz z rodzicami mieszkam we Francji. W moim życiu nic się nie dzieje. Codziennie to samo. Szkoła, prace domowe, a jak jest ładna pogoda to zabawy z kolegami: Rufusem, Gotfrydem, Maksencjuszem, Kleofasem, Joachimem aż do wieczora. Dobrze, że od jutra zaczynają się ferie zimowe. Tylko co ja będę robił tyle czasu sam w domu. Moi koledzy wyjeżdżają na obóz sportowy.

Sobota, 19 lutego

Wieczorem rodzice kazali mi się spakować na wyjazd. Rano jedziemy do Białowieży, do znajomego taty, który jest leśniczym. Miejscowość ta znajduje się w Polsce. Jestem bardzo podekscytowany.

Niedziela, 20 lutego

Podróż była długa i męcząca. Trwała ponad 20 godzin. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Tragedia, gdzie my przyjechaliśmy. Zastanawiałem się, gdy wysiadłem z samochodu. Znajdują się tu same lasy i nic ciekawego. Dobrze, że są tu synowie leśniczego, starszy Janek i w moim wieku Piotrek. Mam nadzieję, że z nimi będę się dobrze dogadywał i czasami po psocimy razem.

 

Poniedziałek, 21 lutego

Z samego rana chłopcy ściągnęli mnie z łóżka mówiąc, że ich tata zabiera nas na dokarmianie żubrów. Bardzo się ucieszyłem i wstałem od razu. Gdy doszliśmy na miejsce zauważyłem ogromne stado żubrów, które były tak blisko, że odebrało mi mowę. Natychmiast wziąłem paszę i podszedłem do jednego z żubrów. Był ogromny.

Wtorek, 22 lutego

Jak ten czas szybko leci, nie ma czasu na nudę. Dziś razem z chłopakami dokarmialiśmy sarenki. Były piękne i się nas nie bały. Następnie rozsypaliśmy ziarno dla bażantów do specjalnych budek. Od razu zauważyliśmy jak szybko przybiegły.

Środa, 23 lutego

Wieczorem pan leśniczy zorganizował kulig. Jazda sankami ciągniętymi przez konie była niesamowita. Nagle Piotrek zauważył, że w zaroślach coś błyszczało i szybko się przemieszczało. Było to stado wilków. Przyznam, że obleciał mnie trochę strach.

Czwartek, 24 lutego

Dzisiaj wracamy do domu. Bardzo polubiłem rodzinę leśniczego. Poznałem nawyki zwierząt. Mimo pracy miałem wiele atrakcji i wspaniałe ferie. Mam nadzieję, że tu wrócę niedługo. Bardzo podoba mi się praca leśniczego i w przyszłości chciałbym wykonywać ten zawód.

II Kategoria: uczniowie klas VI-VIII

I miejsce za utwór liryczny: Nikola Klecha, klasa VI D

 

Iskra nadziei

Pogrążyć się w otchłani czeluści po zmroku?

Czy dać się porwać walce z nienawiścią w oku?

Stanąć do boju, przezwyciężyć lęki?

Unicestwić tyranów, wyrwać z sideł czarnej ręki?

 

Stań i walcz duszo ognista!

Bądź jak heros i jego odwaga czysta!

Bez strachu i trwogi

Jak diabeł złowrogi

Chwyć bata zwierzyny

Wyzbądź się poczucia winy!

Zaczerpnij sił z wody życia

I wilczego wypuść wycia

Nie lękaj się jutra

Zabij złego łotra

Powstań na nogi

Przywdziej czarne rogi

Dość lęków i strachu

Zacznij działać Stachu!

 

MONOLOG Stasia Tarkowskiego „W pustyni i w puszczy”

 

I miejsce za utwór epicki: Mikołaj Mróz, klasa VI B

To było wczoraj. Glumm…

Drogi Ssskarbie! Ten dzień był najgorszy ze wszystkich najgorszych dni!  rozpoczął się tak niewinnie, mój Ssskarbie, lecz później się zaczęło! Och!

Upolowaliśmy sssobie sssmaczną rybkę - mniam, mniam! Najlepsze są sssurowe, wijące się i ślissskie! Mniam! Takie kąssski są najlepsze! Później chodziliśmy sssobie po korytarzach twierdzy goblinów. Bardzo się nudziliśmy, nie mieliśmy co robić, mój Ssskarbie! I już mieliśmy złapać jakiegoś młodzika, lecz zobaczyliśmy światełko w tunelu. Glumm! To muszą być orkowie! Chcą nasss dopaść, mój Ssskarbie! - pomyśleliśmy. Wnet ruszyliśmy w ssstronę naszej jassskini. Po chwili znaleźliśmy się na naszej wysssepce i ukrylismy się przed tym złem, glumm! Glumm, glumm, glumm! Potwór wszedł do jassskini i przedstawił się jako „Bilbo Bagginsss” – przynajmniej tak uszłyszeliśmy, mój Ssskarbie! Och! On chciał tylko wiedzieć gdzie jessst, glummm, a my chcieliśmy go pożreć! Po krótkiej rozmowie wyzwał nasss na pojedynek na zagadki! Och, on nasss wyzwał na ten pojedynek? Nasss „Króla Zagadek”? Na początku szło nam bardzo dobrze – jemu także, mój Ssskarbie! Lecz w końcu… PRZEGRALIŚMY!? Nie, to on oszukiwał! Zadał pytanie niezgodne z zasssadami! Zossstaliśmy oszukani! Niemożliwe, MÓJ SSSKARBIE! Glumm, glumm, glumm... Już chcieliśmy go pożreć, już chcieliśmy wyjąć Urodzinowy Prezent, lecz w sssekretnym miejscu nie było go, mój Ssskarbie! Och, jakie to sssmutne, och jakie to tragiczne! Rzuciliśmy się za nim w pogoń, ale on ZNIKNĄŁ! Niemożliwe, mój Ssskarbie! A jednak, „Bagginsss” zabrał nasz Prezent! Nie inaczej. Nie! Nie!

Do teraz jesteśmy zrozpaczeni! Och! Glumm, glumm, glumm… Zemścimy się na TOBIE i na TWOIM rodzie, ty przeklęty potworze, nienażarty, nadęty passsibrzuchu, kłamliwy przegrywie! Ty wssstrętny… Bagginsssie! Przysssięgamy, mój Ssskarbie, zemścimy się! Zemścimy!!! Glumm, glumm, glumm...

 

II miejsce: Zuzanna Wójtowicz, klasa VII A

 

27.03.1943

 

   Tej nocy nie spałem dobrze i obudziłem się wczesnym rankiem. Ciągle myślałem o wczorajszej Akcji pod Arsenałem. Czułem się fatalnie. Nie przebiegła ona tak, jak na to liczyliśmy. Co prawda udało nam się odbić torturowanego przez Gestapo Rudego, ale nasz przyjaciel Alek został postrzelony, a ja nie miałem na to żadnego wpływu. Nie mogłem nawet z nim porozmawiać, gdyż został przetransportowany do swojego domu.

   Rudy był blady i osłabiony, jednak cały czas się uśmiechał. Jego ciało pokryte było siniakami i strupami. Widać było, że Gestapo potraktowało go w sposób bardzo okrutny. Byłem wściekły na Niemców za to, co zrobili z moim najdroższym przyjacielem. Skatowany Rudy wyznał mi, że jego najważniejszą troską na Szucha było szukanie sposobu na szybszą śmierć. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, co musiał wtedy przeżywać. Pomimo zadawanych tortur nie zdradził nikogo z nas. Imponował mi odwagą.

   Swoją uwagę postanowiłem więc w pełni przekierować na niego. Skoro nie mogłem zadbać o Dawidowskiego, obiecałem sobie, że zaopiekuję się najlepiej, jak tylko potrafię Jankiem. 

   Rozmawiałem z nim bardzo długo. Mój przyjaciel nie mógł ani nie chciał nic jeść. Jedyną rzeczą, której pragnął, była moja obecność. Żal mi się robiło na jego widok. Za każdym razem, gdy starał się podnieść, nalegałem, by wrócił do poprzedniej pozycji. Lekarz nakazał mu leżeć. Rudy był jednak uparty i wmawiał każdemu, że wszystko jest w porządku. Miałem co do tego wielkie wątpliwości, jednak nie chciałem się z nim kłócić. Nie w takim stanie. Janek potrzebował odpoczynku, a zbędne spory pogorszyłyby tylko sprawę. Cała ta sytuacja była naprawdę przykra i przytłaczająca. Ciągle przejmowałem się zdrowiem przyjaciela, co nie umknęło jego uwadze. Rudy zaczął więc dzielić się planami na przyszłość. Naszą przyszłość... Zdeterminowany snuł wizję wspólnego mieszkania na wsi, z daleka od brutalności Niemców i wojny. Trzymał przy tym moją rękę, starając się poprawić mi humor. Udało mu się. Takie rozmowy zdecydowanie wprawiały mnie w dużo lepszy nastrój. Wyobrażałem sobie mnie i Janka w urokliwej małej wiosce razem z naszymi przyjaciółmi, wspólne wycieczki do Warszawy, którą odbijemy z rąk wroga i całkowicie wolną Polskę.

   Mimo stanu Bytnara opieka nad nim była momentami bardzo przyjemna. Pod koniec dnia razem z moim przyjacielem przeprowadziliśmy jeszcze kilka rozmów na temat Ojczyzny. Wizje wolnej Polski i wspólne plany podnosiły nas obu na duchu. Wiedziałem jednak, że Rudy nie powinien przez najbliższy czas nigdzie wychodzić, a o akcjach dywersyjnych nie było nawet mowy. 

   Gdy nastał wieczór, razem z Panią Bytnarową przyszykowaliśmy Janka do snu. Rudy zasnął, a ja ciągle nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca.

   Ten dzień był bardzo wyczerpujący. Modlę się o to, by następny był lepszy oraz o to, by Rudy szybko wrócił do siebie.

 

III miejsce: Justyna Szot, klasa VI A

Sobota, 23.11.1870

 

Jechałam z Medlock przez wrzosowisko. Nigdy godziny nie dłużyły mi się tak jak teraz. Nie wiedziałam nawet jak się czuje – ogarnęło mnie obezwładniające uczucie ogłuszenia, oddychało mi się ciężko, nie mogłam złapać tchu. Medlock wyrwała mnie z transu, mówiąc, że wuj i tak nie będzie chciał mnie widzieć. Zrobiło mi się nie dobrze.

Wszystko działo się za szybko. Rozbolała mnie głowa, zdałam sobie sprawę, że jestem sama. Nikogo nie mam. Czułam jak moja twarz przybrała standardowy wyraz niezadowolenia i grymasu. Po długiej chwili milczenia, wozem zaczęło rzucać, słychać było rozmowę ludzi. Obudziłam się, nie świadoma co się dzieje. Obezwładniający strach zalał mnie niczym fale brzeg – dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z powozu, który zatrzymał się przed rezydencją. Była noc, lecz mimo wszystko ogromny dom pełen tajemnic stał właśnie otworem przede mną, idealnie oświetlony, aby dostrzec jego wielkie zasłonięte od wewnątrz okna. Zrobiłam krok do przodu, jakby ktoś zarzuci na mnie linę i wciągał powoli do środka. Poczułam na widok tego wszystkiego ekscytację i ciekawość, szczerze mówiąc nawet nie wiem skąd wiedziałam jak nazwać te uczucia ponieważ po raz pierwszy czułam coś innego niż złość i rozczarowanie. Przeczucie – wiedziałam przekraczając progi, że tu jest dopiero początek mojego życia, które na mnie czeka…

Wyróżnienie: Julia Królikowska, klasa VII A

11 lutego 1942 roku 

 

     Dzisiaj był fantastyczny dzień, pełen wrażeń i przygód. Zbliżały się urodziny naszego polskiego astronoma Mikołaja Kopernika, na pomniku wcześniej widniał napis: “Mikołajowi Kopernikowi, Rodacy”, ale hitlerowcy zasłonili go niemiecką tablicą. Dlatego zdecydowałem, że ją zdejmę. Zerwałem się specjalnie wcześnie rano z łóżka, aby szybko wykonać zadanie, kiedy jest mniej ludzi na ulicach. 

       W okupowanej Warszawie panowała cisza i ciemność, wybiegłem z domu bez zjedzenia śniadania, myślałem jedynie o zadaniu, które mam wykonać za zaledwie parę chwil. Gdy dotarłem już na miejsce, dla pewności rozejrzałem się dookoła, żeby sprawdzić, czy nikt mnie nie obserwuje. Czułem strach, myśląc o konsekwencjach, które by mnie dopadły, natomiast chciałem nie tylko zrobić to zadanie dla siebie, lecz również dla własnej ojczyzny.

      Postanowiłem wziąć się w garść i zabrałem się za wszelkie działania. Na samym początku sprawdziłem, czy będę w stanie odkręcić śruby z tablicy. Nie sądziłem, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, dotknąłem śrubę i z łatwością ją odkręciłem. W tamtym momencie byłem zachwycony, dlatego zdecydowałem, że dalej będę kontynuować swoją pracę. Kiedy odkręciłem wszystkie śruby, nagle spadła ta niemiecka tablica. Było słychać ogromny huk.

        Miałem ochotę już uciec stamtąd, ale po chwili zorientowałem się, że nikt niczego nie usłyszał. W mojej głowie zbierały się  myśli: “dlaczego nikt mnie nie chce dopaść?”, “czy zaraz zza pomnika wyskoczą niemieccy żołnierze, którzy będą chcieli mnie zabić?” Nie byłem w stanie odpowiedzieć na te pytania. 

     Wziąłem ze sobą tablicę, zmierzając w kierunku rynku, zauważyłem ogromną zaspę śniegu, postanowiłem ukryć tam tablicę. Z uśmiechem na twarzy zmierzałem w kierunku domu Rudego, aby jak najszybciej opowiedzieć jemu i Zośce o tym, co się właśnie wydarzyło.

 

Serdecznie gratulujemy wszystkim uczestnikom konkursu i życzymy dużo wytrwałości oraz kreatywności w rozwijaniu swojej pasji pisarskiej!

Opr. Weronika Winiarska

MICROSOFT 365

 

ODKRYJ KSIĄŻKI

MOL NET+

KURATORIUM

CLASSROOM

E-DZIENNIK

REALIZUJEMY PROGRAMY

Projekt Erasmus+
„Już dziś zaplanuj swój sukces”
Program Centrum Mistrzostwa Informatycznego
Aktywizacja młodzieży uzdolnionej informatycznie
Program SuperKoderzy
Robotyka i programowanie.

KALENDARZ WYDARZEŃ

Pn Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30

NASZE SUKCESY

Szkoła Promująca Zdrowie
Krajowy Certyfikat
Szkoła Odkrywców Talentów
Tytuł Ministerstwa Edukacji Narodowej.